Sterylizacja 1

Dziś temat poważniejszy. Jak zapewne wszyscy wiecie, mamy w Polsce ogromny problem z bezdomnością zwierząt. Genezy takiego stanu rzeczy można się doszukiwać wszędzie. Od II Wojny Światowej, przez którą zaniechano w naszym kraju wprowadzania w życie prawa humanitarnej ochrony zwierząt, po budowanie społeczeństwa, dla którego zwierzęta miały pełnić rolę źródła pożywienia, dochodu, obrony itd. Chociażby przez to ostatnie, przez całe lata nie było powszechne leczenie zwierząt domowych (takich jak psy). Szczytem opieki było dopilnowanie obowiązkowego szczepienia przeciwko wściekliźnie. Ci z „większym sercem” inwestowali także w szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym. I tyle. A problem z bezpańskimi psami? Obecnie coraz mniej widzi się błąkających po miastach czy wsiach (tu nieco więcej) czworonogów. Gminy wydają coraz więcej pieniędzy na odławianie tych zwierząt i utrzymanie w schroniskach. A paradoksalnie, im większy budżet takie działania pochłaniają, tym z większym problemem mamy do czynienia. Jak to możliwe? Ano tak, że ludzie jakimś dziwnym sposobem „zapominają” skąd biorą się na świecie nowe pieski. I zamiast zapobiegać u źródła problemu, szukają powierzchownych rozwiązań. Co mamy na myśli? (My – czyli, HaszczoPaszczowy wspólny głos) Sterylizację i kastrację. Jest to jedyny sposób na panowanie nad rozrodem tych zwierząt. Człowiek nie włada naturą, nie jest w stanie jej powstrzymać. Jeśli psy będą fizycznie zdolne do reprodukcji, przy każdej możliwej okazji na świecie będzie pojawiał się nowy miot.

Wiecie ile jest w Polsce psów w schroniskach? Dziesiątki tysięcy. Dziesiątki tysięcy istot, które cierpią zamknięte w boksach. Cierpią tylko i wyłącznie przez człowieka, przez jego nieodpowiedzialność. Na szczęście, coraz częściej ludzie decydują się na adopcję schroniskowców, zamiast płacić za szczenięta z mniej lub bardziej legalnych hodowli. To jednak nadal nie rozwiązuje problemu przepełnionych schronisk, ponieważ rok rocznie przybywa niechcianych, nieplanowanych, niezaopiekowanych szczeniąt.

Co sprawia, że ludzie są przeciwni pozbawiania psów płodności? Wydaje nam się, że głównie słyszane hasła: „pies straci charakter”, „każda suka przynajmniej raz powinna urodzić”, „to wbrew naturze”, „niebezpieczne”, „drogie”. 

Zaczynając od końca: nie jest trudno znaleźć programy, dzięki którym można za darmo wysterylizować swojego psa. Można też znaleźć fundację, która pomoże nam, jeśli faktycznie koszt zabiegu przekracza nasze możliwości. Wystarczy chcieć. 

Nie wiemy jaki „znawca” psiej natury i biologii stwierdził konieczność minimum jednego miotu w życiu każdej suki. To mit. A chcąc ugryźć temat głębiej – sterylizacja i brak porodów mogą zapobiec wielu chorobom, z którymi psy często się borykają, a o których rzadko kto wspomina (chociażby ropomacicze). Powszechnie wiadome jest, że suki, które nigdy nie rodziły są zdrowsze i dłużej żyją. Możemy też zaryzykować stwierdzenie, że również szczęśliwsze.

Co do utraty charakteru. Ośmielamy się stwierdzić, że właśnie dzięki sterylizacji/kastracji możemy się cieszyć „prawdziwym ja” naszego pupila. Takie psy nie uciekają, nie wyrywają się na spacerach do suk, silniej wiążą się ze swoim właścicielem. Mało? Wiecie, że plemię Czukczów (kto wie coś na temat genezy rasy siberian husky, powinien o nich już kiedyś słyszeć) kastrowało wszystkie swoje psy zaprzęgowe? Wyjątkiem był jedynie przewodnik stada i jego przyszły następca. Czy kastracja była tylko ich wymysłem? Fanaberią? Nie. Kastrowane psy lepiej zachowywały tkankę tłuszczową co pomagało im w utrzymaniu odpowiedniej temperatury ciała. Dzięki tym praktykom ograniczano także wybuchy agresji w stadzie oraz, to o czym my powinniśmy dzisiaj pamiętać, regulowano rozmnażanie. W ten sposób Czukczowie okazywali szacunek do życia i udowadniali, że są odpowiedzialni za swoje zwierzęta. 

Dlaczego my, ludzie „cywilizowani, nowocześni i uważający się za “panów świata”, nie podążamy za śladem pierwotnych plemion? Które nawet gdy wykorzystywały swoje zwierzęta do pracy i utrzymania, potrafiły o nie dbać, chronić i szanować. Dlaczego, pomimo tego, że przecież jesteśmy świadomi tego, jak wygląda rzeczywistość, w której żyjemy i tego, jak można byłoby ją naprawić, nie robimy tego? Żyjemy tu i teraz niechętnie biorąc odpowiedzialność za swoje czyny. Jakie argumenty kierują nami, gdy skazujemy, nawet pośrednio, zwierzęta na bezdomność? Przecież przykładamy do tego rękę każdego dnia. 

Teraz chwila na wyrażenie osobistych poglądów jednej z nas:

Chciałabym, żeby sterylizacja psów w Polsce była obowiązkowa, tak jak szczepienie przeciwko wściekliźnie. Chciałabym, żeby istniało tylko kilka hodowli psów, które działałyby zgodnie z prawem (również moralnym). Wreszcie – chciałabym, żeby każdy pies miał odpowiedzialnego, dobrego opiekuna. Żeby miał na kogo przelać wszystkie swoje uczucia i oddanie. Nie urodziłam się z tymi poglądami. Wychowałam się w domu, w którym przez pewien czas szczenięta pojawiały się każdego roku. Zawsze byli chętni, jeszcze zanim miot był „w drodze”. Każdy chciał mieć takie śliczne, malutkie i mądre pieski. To nie wszystko. Mój pierwszy, własny pies – haszczak, jest z hodowli. Sama więc przyłożyłam rękę do tego, co obecnie tak krytykuję. Czy to jest powód do samobiczowania i wiecznego wstydu? Uważam, że nie. Jako dorosły, myślący człowiek cały czas się uczę. Wtedy nie byłam świadoma tego, jak wyglądają realia, teraz jestem. Wtedy chciałam mieć po prostu wymarzonego psa, teraz nie mogę przestać myśleć o tym,  ile jest do zrobienia w tym temacie. Jeszcze rok temu nie miałam pojęcia, że takie psy jak północniaki są w schroniskach. W głowie mi się nie mieściło, że ktoś mógłby je porzucać. A jeśli już tak, to że nikt w mgnieniu oka ich nie adoptuje. Życie jednak okazuje się być smutne i gorzkie. W zasadzie w każdym schronisku czekają piękne huskie oczy, które proszą o wyciągnięcie w ich stronę ręki z obietnicą adopcji. Ta sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby nie można było kupić „ot tak” szczeniaka. Bo ładny. A potem, gdy okaże się, że duży i wymagający? 

Sterylizujmy swoje zwierzaki. Nie tylko ze względu na swoją wygodę. Przede wszystkim, bądźmy odpowiedzialni za życie, które wzięliśmy pod swoje skrzydła. Są to praktyki znane i stosowane z powodzeniem od dawna (historia Czukczów sięga 7 tysięcy lat). Dzięki temu naprawdę możemy zmienić świat na lepsze, przynajmniej w tym jednym aspekcie. Nigdy nie jest na to za późno, nawet jeśli zdążyliśmy już kupić swoje psy i dopuścić do ich rozmnażania.

Leave a Reply

Your email address will not be published.